wtorek, 21 sierpnia 2012

In vitro – dzieci w szponach cywilizacji śmierci

   In vitro – błogosławieństwo czy przekleństwo? Jakich owoców możemy się spodziewać decydując się na tę procedurę? Czy obraz uśmiechniętej rodziny z dzieckiem na matczynych rękach jest autentyczny względem tego co dzieje się w klinikach? Przyjrzyjmy się niektórym faktom, aby dotrzeć do prawdy, która wyzwala. Umiarkujmy emocje bo nie o nie tutaj chodzi, lecz o dobro człowieka - spójrzmy rozumowo.


Początek życia człowieka – czyste fakty biologiczne

    Nie trzeba sięgać daleko, aby dotrzeć do oczywistej i fundamentalnej prawdy o początku życia każdego człowieka. Już w szkolnych podręcznikach klas podstawowych dowiadujemy się o momencie zapłodnienia, w którym powstaje nowa, odrębna, genetycznie uformowana istota ludzka. Już w tym momencie powstały człowiek posiada odrębny kod DNA, określoną płeć, kolor oczu oraz włosów, nadany temperament. Grupa krwi poczętego dziecka nierzadko jest inna od grupy krwi matki. To wszystko czyni człowieka jedynym i niepowtarzalnym indywiduum – właśnie w tym momencie – w momencie zapłodnienia. Sprawdzają się tu słowa wypowiedziane przez Dr med. A Marcinka, że w wyniku zapłodnienia powstaje w pełni genetycznie uformowany nowy człowiek, którego rozwój dokonuje się w czasie życia ludzkiego. Zatem embrion, płód, noworodek, niemowlę, dziecko, dorosły, starzec to określenia poszczególnych etapów rozwoju życia człowieka. Pojawia się zatem pytanie – czy etycznym jest odbieranie bliźniemu jednego z powyższych etapów?

Prawo do życia dziecka nienarodzonego

    Niektóre osoby poddają się pokusie pozbywania drugiego człowieka prawa do życia tylko dlatego, że jest na początku swojego rozwoju. Powstaje zatem kolejne pytanie – czy sprawiedliwym jest skazywanie kogoś na śmierć wówczas gdy samemu przeżywało się rozwój w brzuchu własnej matki?
Nasze indywidualne cechy genetyczne, które otrzymaliśmy w momencie zapłodnienia sprawiają, że stanowimy podmiot – przeciwieństwo przedmiotu. Mówiąc o podmiocie należy mieć na myśli cel sam w sobie. Co dzieje się gdy zarodek, który jest podmiotem określany jest jako przedmiot? Wówczas degraduje się człowieka do „środka”, który ma za zadanie przyczynić się do zaspokojenia naszych przyjemności wynikających z hedonizmu i egocentryzmu. Postawa ta jest wynikiem opierania się głównie na samych emocjach gdzie zaciera się argumenty moralne i naukowe.
    Oddalanie się od faktu iż każdy człowiek ma tę samą godność bez względu na wiek, wygląd czy pochodzenie prowadzi to tworzenia tzw. „swoich prawd” czego przykładem może być sam Adolf Hitler za którego rozkazem całe życie i indywidualność człowieka sprowadzano do numerów dzierganych na ciele.

Kulisy procedury In vitro w klinikach i jej historia

    “Sprzedawcy” jak i “Kupcy” życia, którymi możnaby nazwać osoby pracujące oraz przyjmowane w Klinikach In vitro często posługują się terminologią, która spłyca powagę sytuacji z jaką powinno odnosić się do zabijania ludzi na wczesnym etapie rozwoju. Słowa takie jak “Mrozaczki”, lub “Eskimoski” jakimi określa się spłodzonych ludzi sprawiają, że przeciętnemu Kowalskiemu wydaje się czymś banalnym i oczywistym gdy płodzi się dzieci na szkiełkach po czym selekcjonuje i w następstwie większość z nich zabija.
    Procedura in vitro, która realizuje cele eugeniczne wydaje się być dużym sukcesem, lecz gdy spojrzy się od strony szkód, które za sobą niesie okazuje się wielkim obrazem ludzkiej rozpaczy.
Pierwsze udokumentowane zabiegi zapłodnienia in vitro i przeniesienia zarodka do organizmu zwierzęcego zostały dokonane w 1987 roku. U ssaków 12 lat później w latach trzydziestych XX wieku. Zaczęto przeprowadzać zabiegi sztucznej inseminacji (czyli sztucznego wstrzykiwania spermy do szyjki macicy samicy) i przenoszenia embrionów u szczurów, owiec oraz kóz. Następnie u myszy i krów, w latach 70-tych u koni, aż w końcu po królikach u ludzi.
    Metoda ta u swych źródeł jest metodą weteranyjną. Cała procedura nie została stworzona na zasadzie pytań o sens, tylko skupia się na tym co techniczne – co zrobić żeby się udało bez spojrzenia na szkody dla dzieci i rodziców.
    Jacques Testart - francuski pionier metody zapłodnienia in vitro, ten który powołał do istnienia pierwsze dziecko tą metodą oraz zamroził pierwsze zarodki teraz od wielu lat publicznie zwalcza tę metodę, ostrzegając, że może ona doprowadzić ludzkość do katastroficznych skutków. Dlaczego więc są tacy którzy mimo zła, które wyrządza in vitro uparcie je popierają?

Skutki medyczne procedury in vitro

    Na początku zapładnia się od 5 do 7 komórek. Do organizmu wszczepia się od 2 do 4 poczętych dzieci. Jest to działanie na wielką skale. Wg. Statystyk WHO na jedno urodzone dziecko, które wychodzi na świat poświęcanych jest 20 innych. Przy czym statystyki dotyczą tylko udanych urodzeń. Reszta podobnie jak tych dwudziestu się nie liczy.
    Tylko w Polsce w lodówkach przetrzymywanych jest ok. 60 tysięcy dzieci na wczesnym etapie rozwoju. Wg. Statystyk 40 procent z nich umrze podczas rozmrożenia. Zarodki które uda się “wszczepić” narażane są na większą chorowitość i wady genetyczne. Przy czym należy zaznaczyć, że zarodki, które nie są zamrożone dwa razy częsciej zapadają na choroby – to cóż mówić o odmrażanych?

Cukierkowy obraz mediów VS mordowanie dzieci


    Z jakim obrazem można spotkać się w mediach gdy toczą się “debaty” nt. in vitro? Z reguły są to szczęśliwe rodziny. Mama, tata, dziecko – wszyscy radośni. Pytanie tylko gdzie w tym wszystkim przebieg samej procedury? Nie znajdziemy nigdzie obrazu mężczyzn oczekujących na swoją kolej do kabiny zaopatrzonej w pornografie i kubeczek na sperme...gdzie samogwałt uprawiany jest za drzwiami niemal na oczach ludzi i żon.
    Ważnym aspektem, który lubi się pomijać jest nieznajomość prawdziwych rodziców, w przypadku zapłodnienia heterogenicznego, podczas ktorego surogatka wypożycza swój brzuch, tata oddaje plemniki, a mama się przygląda. Bądź tata się przygląda, a mamie rośnie brzuch, a w nim rośnie obce genetycznie względem niego dziecko.
    Dzieci heterogenicznie poczęte z metody in vitro, niejednokrotnie czują się oszukane przez prawdziwych rodziców – dawców spermy, bądź komórek jajowych. Powstają już portale i fora takich osób jak np. anonymousus.org w USA. Osoby z in vitro mówią o swoim bólu związanym z odrzuceniem, nie kochaniem, poczuciu izolacji od społeczeństwa, swojej inności.

Ja, Ty...Oni?

    Prezydent USA Ronald Regan słusznie zauważył, że wszyscy, którzy opowiadają się za aborcją, zdążyli się już narodzić. Jak więc ci, którzy sami otrzymali życie, chcą odbierać je drugim na wczesnym etapie rozwoju? Dlaczego jedni mają stawać się ofiarami, aby inni mogli żyć? Usprawiedliwianie zabijania mija się nie tylko z autonomią Boga, ale także z samą etyką jak i bioetyką. Paradoks zła jest taki, że jest o nim głośno pomimo tego, iż w środku jest pusty podobnie jak dzwon. Emocje i hedonizm nigdy nie stłamszą prawdy. Prawda broni się sama. In vitro zabija.

Dawid Wiech

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz