Z ks. dr. hab. Dariuszem Oko, filozofem i teologiem, wykładowcą
Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie, rozmawia Jolanta
Krasnowska-Dyńka.
Księże Doktorze dużo mówi się ostatnio o filozofii
gender. Mam jednak wrażenie, że wielu Polaków, w tym polityków, tak
naprawdę nie rozumie, o co w tym wszystkim chodzi. Proszę powiedzieć,
czym jest filozofia gender?
Przede wszystkim należy mówić o ideologii gender, a
nie o filozofii, gdyż ta opiera się na poszukiwaniu prawdy i dobra.
Tymczasem ideologia to narzędzie bezwzględnej walki o swoje interesy,
także kosztem prawdy i dobra. Jej celem jest zwycięstwo poglądów i
zaspokojenie egoistycznych pragnień jakiejś grupy społecznej kosztem
największej nawet krzywdy innych. Dlatego gender to klasyczny przykład
ideologii, ponieważ staje się narzędziem bezwzględnej walki o korzyści
dla ateistycznego gender i homolobby.
Sama nazwa pochodzi od angielskiego słowa „gender”,
co było wcześniej oznaczeniem gramatycznym płci, w odróżnieniu od słowa
„sex”, oznaczającego płeć biologiczną. Obecnie słowo „gender” zaczęto
używać do określenia płci w znaczeniu kulturowym. To jest też główne
założenie tej ideologii, że nasza płeć jest przede wszystkim określana
nie biologicznie, ale kulturowo w procesie wychowania, co oznacza, iż
nie rodzimy się jako istoty płci męskiej albo żeńskiej, ale takimi
jesteśmy kreowani po urodzeniu. Zwolennicy tej teorii twierdzą, iż nasza
tożsamość płciowa nie wynika z natury, ale z kultury, można powiedzieć,
że jest naszym wymysłem albo nawet rodzajem fantazji. A co za tym
idzie: jest plastyczna, więc może być kształtowana w procesie
wychowania, teraz najlepiej zgodnie z ideologią gender. Skoro jednak -
według tej teorii - rzecz tak naturalna jak płeć może być kreowana
kulturowo, to tym bardziej kształtowane może być wszystko.
Jakie są źródła tej ideologii?
Przede wszystkim ateizm, który opiera się na
fundamentalnym, fałszywym założeniu nieistnienia Boga, a co za tym idzie
- błędnie rozumie człowieka i świat. A skoro jest błędem, ma złe
konsekwencje. Największe błędy kulturowe i gospodarcze, a zarazem
największe zbrodnie w dziejach ludzkości popełniali ateiści, czyli
wrogowie chrześcijaństwa, którzy nigdy za to publicznie nie przeprosili.
Ludzie będący wrogami Boga stają się najbardziej gorliwymi sługami
szatana, który jest źródłem ich myślenia. Ateiści potrzebują jednak
jakiegoś światopoglądu. Skoro marksim nie może spełniać już tych
funkcji, wymyślili sobie jego mutację, czyli genderyzm, twierdząc, iż
jest to misja, służba. Tak jak kiedyś „pomagali” robotnikom, zagarniając
przy tym całą władzę dla siebie, tworząc najgorsze, najbardziej krwawe
dyktatury w historii świata, tak teraz chcą „pomóc” ludziom odmiennym
seksualnie i przy tej okazji zdobyć totalitarną władzę.
Jakie są inne korzenie ideologii gender?
Walczący geje, którzy swój zaburzony sposób życia
chcą wypromować jako najlepszy, dorabiając usprawiedliwiającą teorię do
swojego postępowania. Są też feministki - często lesbijki, które pod
przykrywką haseł o wyzwoleniu kobiet chcą je „uwolnić” od małżeństwa,
macierzyństwa, rodziny i mężczyzn. Ponadto ideologię gender popierają
wszyscy wrogowie Boga i religii, szczególnie religii biblijnych -
chrześcijaństwa, judaizmu i islamu. Znaczącą siłą są masoni, ale także
grupa najbogatszych miliarderów amerykańskich, którzy doszli do
przekonania, że na Ziemi jest za dużo ludzi i dlatego inwestują
gigantyczne pieniądze w antykoncepcję, aborcję oraz rozwój i
propagowanie ideologii gender. Ludźmi opętanymi seksualnością jest o
wiele łatwiej manipulować, bo ich umysł jest pochłonięty głównie tą
dziedziną. W naszym kręgu kulturowym gender stało się główną bronią
wrogów wiary. Genderyzmu i chrześcijaństwa nie da się pogodzić, podobnie
jak bolszewizmu i chrześcijaństwa.
Jakie mogą być konsekwencje tej ideologii? Nie tak
dawno usłyszeliśmy, że rząd chce zliberalizować zasady nadawania imion -
dopuszczalne mają być imiona nieprzypisane do żadnej płci. Mówi się
także o zmianie szkolnych podręczników, ponieważ mniejszości seksualne
domagają się, by dzieci uczyły się o „różnych wzorcach rodziny”. Jednym
słowem, chodzi o to, by prócz wzorców tradycyjnej rodziny - z mamą i
tatą - pojawiły się także inne.
Genderyści chcą władzy totalnej, chcą uczynić nas
niewolnikami lub zakładnikami swojej ideologii. To widać choćby w
niesamowitej arogancji i nienawiści, z jaką nieraz mówią o nas w mediach
i w polityce. Nie jest przypadkiem, że ateiści najbardziej popierający
genderyzm w polityce i mediach, jak Janusz Palikot i Jerzy Urban,
ustanawiają też polskie rekordy języka cynizmu, nienawiści, wulgarności i
pogardy. Tak depczą podstawowe prawo człowieka do poszanowania jego
godności, ale także inne prawa. Należy tu wymienić również prawo do
udziału w życiu społecznym, demokratycznym i medialnym, które jest
niszczone przez wykluczanie mediów opozycyjnych, bo nie ma demokracji
bez opozycji, a nie ma opozycji bez wolnych mediów.
Zwolennicy gender chcą wprowadzić obowiązkowe dla
wszystkich wychowanie seksualne według programu genderystów. W ich
podręcznikach zakazane są takie słowa, jak: „matka”, „ojciec”,
„małżeństwo”, „wierność”, a promuje się takie, jak „rodzic A”, „rodzic
B”, „partnerstwo na odcinek czasu życia”. Ogólnie ich program opiera się
na niezwykle prymitywnej antropologii, miłość redukuje do fizjologii,
promuje seks bez zasad i ograniczeń, czyli niesłychaną rozwiązłość. Znam
to dobrze z różnych krajów Zachodu, gdzie spędziłem dziesięć lat. W
konkretach wygląda to np. tak, że podczas takich lekcji w Niemczech
12-letnie dziewczynki są zmuszane do tego, aby na sztuczne penisy
nakładać prezerwatywy, a potem je lizać jak lizaki i oceniać ich smaki.
Rodzicom za nieposłanie dziecka na takie lekcje grozi nawet więzienie i
odebranie praw rodzicielskich. W Szwajcarii, w Bazylei, do przedszkoli
4-letnim dzieciom dostarczono sztuczne penisy w stanie wzwodu i
rozchylone waginy, aby tym się bawiły. Bo według genderystów seks
koniecznie musi być uprawiany już od powijaków. To szczególnie wyraźnie
pokazuje, z kim mamy do czynienia. Widać, że realizuje się tu szatański
plan: deprawacja i ateizacja poprzez seksualizację. Ludzie opętani
seksem chcą, by wszyscy inni żyli podobnie, i jest to niezwykle groźne,
bo niszczy kolebkę człowieczeństwa, zaburza albo uniemożliwia rozwój
człowieczeństwa, burzy przyszłość rodziny. Po takim wychowaniu młodzież
łatwo może popaść w rozwiązłość, stać się niezdolna ani do wiary, ani do
małżeństwa i rodziny. Wprowadzać genderyzm do szkół to tak, jakby
wprowadzać obowiązkowe lekcje pornografii. To jest straszny gwałt na
duszy dziecka, który może zrujnować całą jego przyszłość, i niesłychana
pogarda dla godności i praw najmłodszych oraz ich rodziców.
Co możemy zrobić, by do tego nie dopuścić?
Przede wszystkim nie pozwolić, by ludzie zaburzeni
ideologicznie i seksualnie mieli wpływ na edukację naszych dzieci.
Musimy też głośno mówić, iż wychowywanie wbrew przekonaniom rodziców
jest przestępstwem, które państwo ma obowiązek ścigać i karać. Trzeba
uczestniczyć w marszach i innych formach protestacyjnych, pisać i
wysyłać listy do minister edukacji narodowej i innych członków rządu,
skandale nagłaśniać w mediach i szukać pomocy prawnej, nie obawiać się
walki sądowej. Konieczne jest też kontrolowanie tego, co dzieje się w
szkole, np. wprowadzanie nowych zajęć. Dyrektor szkoły nie ma prawa nic
robić w tej dziedzinie bez wyraźnej zgody rodziców. Bardzo ważne jest
nagłaśnianie wszelkich nadużyć, bo zło lubi działanie w ciemności.
Dziękuję za rozmowę.
Echo Katolickie 27/2013
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz